Jest 6 września 2001 r. Obywatelski Ruch Ekologiczny (ORE) i Stowarzyszenie Obywatel (SO) informują na konferencji prasowej o ugodzie podpisanej z firmą Victus. Sprawa dotyczy lokalizacji centrum handlowego w Łodzi. Wynikiem ugody jest przedterminowe wycofanie skargi na lokalizację inwestycji przez ORE i wpłata 50 tys. dolarów na cele statutowe SO. Skarga miała zatrzymać realizację inwestycji. Po analizie prawnicy ocenili, że szanse definitywnego wygrania sprawy są znikome, bo mamy kulawe prawo.

To były czasy, kiedy monitorowaliśmy wszystkie inwestycje w Łodzi, która była ziemią obiecaną dla hipermarketów i deweloperów. – Kto ma wielkie pieniądze w Łodzi, to może robić, co chce – mówił wówczas prof. Zbigniew Klajnert. Po konferencji prasowej wybuchła burza medialna. Atak nastąpił przede wszystkim ze strony „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”. Byłem wówczas w zarządzie ORE, więc atakowano mnie. Opinia publiczna podzieliła się na mówiących, że społecznicy się sprzedali, i na tych, którzy mówili, że postąpiliśmy słusznie.

Czas pokazał, że rację mieli ci drudzy. Środki z ugody zostały wydatkowane na druk „Magazynu Obywatel”. Ukazało się blisko 50 numerów pisma, na łamach którego gościli tacy autorzy jak: Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Jan Olszewski, Ryszard Bugaj i Zdzisław Krasnodębski, Zbigniew Romaszewski, Tadeusz Kowalik i Rafał A. Ziemkiewicz. Zorganizowaliśmy setki akcji i wydarzeń, np. w 2005 r. w Gdańsku niezależne obchody 25-lecia powstania tzw. pierwszej Solidarności – w opozycji do oficjalnych obchodów. Sprawę ugody wyjaśniliśmy szczegółowo na łamach pisma. Rozliczyliśmy się skarbowo z każdej złotówki.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ 16 lutego br. radny PO Bartosz Domaszewicz zorganizował konferencję prasową w Urzędzie Miasta Łodzi. Na konferencji zarzucił, że „Rafał Górski […] zakończył protest przeciwko budowie centrum handlowego, gdy inwestor przekazał mu… 50 tysięcy dolarów”. Pan radny skłamał. W czasie tej konferencji i kłamał jeszcze kilka razy.

Dlaczego nastąpił atak? Może PO-SLD coraz bardziej uwiera, że ruchy miejskie patrzą im na ręce, a może radny sięgnął po odgrzewany kotlet, bo ma problemy wizerunkowe po tym, jak znalazł się pod lupą prokuratury (jako pracownik WFOŚiGW występował w mediach, będąc na L4). A może władzę zabolało, że w ostatnim plebiscycie „Człowiek Roku 2017” duże poparcie otrzymali społecznicy – ludzie spoza betonu partyjnego, którzy działają na rzecz mieszkańców. Sam zająłem drugie miejsce, wbijając się klinem między liderkę PO a lidera SLD. Mamy rok wyborczy. Układ łódzki panikuje i strzela amunicją w tych, którzy patrzą mu na ręce. Na razie strzela ślepakami.

Rafał Górski

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru „TS” (09/2018) do kupienia w wersji cyfrowej na stronie „Tygodnika Solidarność”.